Wczorajszego rzekomo deszczowego dnia w którym nie bylo ulewy, odbyła się Batalia Napoleońska. Dał nam przykład Bonparte. Impreza wszakże była od piątku, ale byłam zbyt leniwa, by tarabanić się autobusem w tak daleką podróż. Przecież miałam ciężki chlebak.
Do Będomina jest tylko godzina drogi samochodem z Gdańska, więc bólu nie ma. Pogoda nie zapowiadała się dobrze, prognozy jak i chmury była czarne, ale na szczęście nikt nie wyglądał jak mops po kąpieli. Jedynie wcześniejsza wichura, kóra to połamała parę drzew poszykowała nam trochę niecne plany, ale to nie była tragedia przypominająca pompeje. Było wiele osób, ale mało namiotów. Większość osób spała na stryszku, który od paru lat jest Naszym schronieniem na Będominie.
Do Będomina jest tylko godzina drogi samochodem z Gdańska, więc bólu nie ma. Pogoda nie zapowiadała się dobrze, prognozy jak i chmury była czarne, ale na szczęście nikt nie wyglądał jak mops po kąpieli. Jedynie wcześniejsza wichura, kóra to połamała parę drzew poszykowała nam trochę niecne plany, ale to nie była tragedia przypominająca pompeje. Było wiele osób, ale mało namiotów. Większość osób spała na stryszku, który od paru lat jest Naszym schronieniem na Będominie.
Na samym początku trzeba było pokroić warzywa na gulasz. Byłam z siebie taka dumna, że ani razu się nie zaciełam i po wszystkim miałam wszystkie palce na miejscu! Tak wiem, brawo ja ❤ Pierwszą potyczkę i pokaz chirurgii bardzo chętnie bym opisała, jednak zrobiło mi się na niej słabo i musiałam wrócić do obozu. Przynajmniej trochę odpoczęłam i mogłam zjeść w spokoju gulasz, zanim banda dziwnie ubranych ludzi rzuci się do garnka.
Drugą bitwę już mogłam zaszczycić moją skromną osobą, a dodatkowo zabrałam pudełko do robienia zdjęć. Przepraszam, byłam rytownikiem. Stałyśmy jak debile na środku pola, a dokładnie na małej pustyni, która się tam znajduje i czekałyśmy na gwałty. Po jakimś czasie dostaliśmy grabie, z którymi mieliśmy udawać, że pracujemy. Zacznę się uczyć, jak tylko przeczeszę pustynię 😁 Chwilę potem zaczęła się akcja, Prusacy chcieli nas gwałcić, my uciekłyśmy na strone Naszych wybawców, Polaków (Nie wierzę w to co piszę), zaczęły się strzały, armata nie robiła bum i ogólnie rzeź. Taka lekka rutyna.
Po bitwie wszyscy lekko mówiąc padali na twarz (pierwszy raz napisałam stosunkowo kulturalnie, wow) więc siedzieliśmy w kółeczku przed ogniskiem i gadaliśmy o wzystkim i niczym. Nie napiszę że zabawa była fajna, bo wszystkie imprezy w Będominie są fajne, więc to zdanie jest zbędne.
Więcej zdjęć można znaleźć na moim FP na FB ☺
Ale fajne :)
OdpowiedzUsuńYay! Wszystkie paluszki na miejscu! ^^
OdpowiedzUsuńZ tego co czytam to nieźle się tam działo O_O
xoxo
♥ Czarny Kotyszek ♥
#noniezle Całkiem ciekawe przeżycie, na pewno świetne wspomnienie.
OdpowiedzUsuńhttp://wieczniepoczatkujaca.blogspot.com/
Z tego co napisałaś to wydaje się to być super przeżyciem!
OdpowiedzUsuńhttp://sar-shy.blogspot.com