2 maja 2016

HANS ZIMMER LIVE ON TOUR GDAŃSK


  24 grudia, wigilia. Tamtego roku cała rodzina przyjechała do nas, do domu. Jak zwykle, po wieczerzy następuje otwieranie prezentów. Jakaś torebka, jakiś sweter, jakaś czekolada i... bilety na koncert Hansa Zimmera! Trzymając je w ręku podskoczyłam i popłakałam się na ich widok. Nigdy nie płaczę przy dostawaniu prezentów, ale gdy trzymasz w dłoniach największe marzenie (Trochę dziwnie do brzmi) to łzy same napływają do oczu. Dziadek widząc moje łzy wystraszył się na ten widok i myślał że mi się coś stało :p Komiczna scena, szczególnie, że większość rodziny nie miała pojęcia co to za człowiek. Ja się pytam - jak można go nie znać?  


  Bilety nie były tanie, jak widać chyba na zdjęciu - więc byłam przekonana, że na koncert nie pójdę. Wiem, że dla niektórych osób to nie jest duża wartość, ale dla mnie owszem. Właśnie dlatego też, można było zobaczyć u mnie taką pozytywną reakcję! Nie było też dziwne, że dalszy wieczór byłam już myślami gdzie indziej.

  Dzień przed koncertem tata zapytał mnie - jak się czujesz wiedząc, że jutro idziemy na Hansa Zimmera? - ja na to tylko podniosłam głowę do góry, wzruszyłam ramionami i ponownie wróciłam do moich jakże interesujących poszukiwań kodów CSS na bloga. Jednakże, 30 kwietnia zaczął się cyrk. Latałam po domu jak debil, nuciłam muzykę z prawie wszystkich jego filmów i na dodatek bolał mnie brzuch ze stresu. Jaki stres? Tym razem będę na widowni, to osoby grające powinny się stresować! Ja wyczerpałam limit :P

  Żeby dojechać do ergo areny to jeszcze jakoś się da, ale przejście z przystanku do niego to już nie lada wyzwanie! Z tatą wysiadając z przystanku nie wiedzieliśmy zupełnie gdzie się znajdujemy. Dodatkowo, przez wysokie bloki nie przenikał choć skrawek budynku. Usłyszeliśmy na szczęście kawałek rozmowy pewnej grupki osób, więc zaczęliśmy za nimi podąrzać. Jak takie barany :P


  Przed wejściem było czterech kontrolerów biletów, i jeszcze mało ludzi (wspomniałam, że byliśmy godzinę przed czasem?) Przynajmniej w spokoju można było oddać kurtki do szatni, pójść do toalety i znaleźć miejsca. Godzina minęła nam w miarę szybko, możliwe, że to zasługa wygodnych foteli. Oczywiście i tak występ był opóźniony o 10 minut, bo nie wszyscy zajęli miejsca. Wreszcie jednak zaczęło się, zgaszono światła, kurtyna podniosła się, a ludzie zaczęli klaskać. Na scenę wszedł Hans Zimmer, a ja uśmiechnęłam się do siebie, albo też dla niego. Na początku była mix jego muzyki - Sherlock Holmes, Madagaskar i coś jeszcze, co zupełnie nie umiałam przypisać do żadnego filmu. Potem jednak zaczęły się długie kawałki - Król lew, Piraci z karaibów, Incepcja itd.

  Godzinę później zaczęła się półgodzinna przerwa. Widziałam jak ogrom ludzi stara się przepchać do wyjść i prawdopodobnie skorzystać z toalety. Patrzyłam na to dumn z siebie, że byłam taka mądra i skorzystałam przed koncertem. Całe półgodziny z tatą staliśmy przed siedzeniami bo nogi nas bolały. Dziwnie musieliśmy wyglądać na środku sektora :p Po przerwie wszyscy wrócili na miejsca, a światła ponownie zgasły. W dalszym programie była muzyka z Cienkiej czerwonej linii, Gladiatora i Mrocznego rycerza. Niestety wszystko ma swój czas i zawsze przychodzi ten smutny moment, gdy coś się kończy. Hans powiedział - Dobranoc - i wyszedł. Widownia wstała, zaczęła klaskać, a gdzieniegdzie było można też usłyszeć krzyki i gwizdy, które może go przywołają ponownie na scenę. Długo to trwało, conajmniej 5 minut, aż zaczęły mnie boleć ręce, ale w końcu wyszedł i zagrał jeszcze jeden utwór.

 Oprócz tego, że były migające lampy przez które bolały mnie oczy, uważam że to było niesamowity koncert i najlepszy na jakim byłam do tej pory! Posłuchać kultowej muzyki i zobaczyć Hansa Zimmera na żywo, to niezapomniane przeżycie! Przeżycie, którego prawdopodobnie nie będę mogła zaznać ponownie. Dzisiaj, od samego rana puszczam jego muzykę - jakby mi było mało :p Troszkę się rozpisałam, więc będę kończyć.

  A Wy lubiecie jego muzykę? A może pojechaliście kiedyś lub nawet byliście na tym samym koncercie co ja? Zapraszam do komentowania :) 


10 komentarzy:

  1. Jak się dowiedziałam, że Hans Zimmer będzie w Gdańsku o mało nie zemdlałam w samochodzie. :D
    Jednak nie należę do rodziny, która wydałaby tyle pieniędzy na jeden bilet. Cieszę się, że przeżyłaś to "za mnie" (trochę dziwnie to brzmi). Emocje musiały być niesamowite ;)
    Pozdrawiam, kochana :*

    blogtylkodlamnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele słyszałam o Hansie Zimmerze jednak mam trochę inny gust muzyczny, ale cieszę się, że Tobie się udało być na jego koncercie. :)

    http://karox96.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli to jest ten pan od muzyki z "Piratów z Karaibów"? :)
    Zapraszam do mnie, może wspólna obserwacja? :)

    veronicalucy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie!!! :)
      Kiedy była potrzeba tworzenia muzyki do Piratów z Kraibów Hans Zimmer był zaangażowany przy tworzeniu muzyki do Ostatniego Samuraja. Nie był w stanie komponować dwóch ścieżek, dlatego po prośbie Buckheimera by skomponować muzykę, zaproponował także niemieckiego kompozytora, Klausa Badelta.

      Usuń
    2. I tak i nie. Jakiś tam wkład swój miał ;)

      Usuń
  4. Należę do tej grupy która go nie zna (;

    yelloow-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, zazdroszczę tak superowego koncertu, musiałaś się świetnie bawić! :)

    http://abonentpozazasiegiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Należy pamiętać, że muzykę do Piratów z Karaibów: Klątwa czarnej perły skomponował Klaus Badelt. Dopiero do następnych części muzykę komponował Hans Zimmer. Tak więc to jak brzmi core ścieżki jest zasługą tego pierwszego Pana. Sam Badelt maczał także palce w Gladiatorze. Zdaje się, że najbardziej znany utwór czyli "Now we are free" był tworzony przez trzech kompozytorów Hansa Zimmera, Lise Gerrard, oraz Klaus Badelt. Aczkolwiek sam score to dzieło wspólne Zimmera i Gerrard. Hans dużo współpracuje, a niestety mówi się tylko o nim. Polecam prześledzić twórczość Klausa bo też jest świetna. Kolejnym dla mnie świetnym kompozytorem dosyć często współpracującym z Hansem jest Lorne Balfe (choćby Mroczny rycerz).


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, zapomniałam dopisać, dziękuję. Często też słucham twórczości Klaus`a Badelt`a i naprawdę polecam!

      Usuń

♥ Nie krępuj się z dodaniem komentarza, nie gryzę! :D
♥ Zostaw link do Swojego bloga, na pewno zajrzę.
♥ Komentarze typu obs/obs będą ignorowane.
♥ Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję!